Masaż jako praktyka medytacji

Uświadomiłam sobie coś ważnego, co dotąd mi umykało. Czasem, gdy idę na zwykły masaż, niezależnie od kunsztu i opanowania warsztatu przez terapeutę, czuję, że czegoś mi brakuje. Dziś udało mi się to nazwać – chodzi mi o to co terapauta ma w głowie dotykając nas, o jego stan umysłu.                                                                      Gdy masuje mnie porządny ajurwedyjski terapeuta, mam zupełnie inne wrażenia. Czuję się tak, jakby przez tę godzinę nic innego dla niego nie istniało. Jestem tylko ja i jej/jego pełna uważność. Mindfulness w praktyce, absolutne skupienie na pacjencie.                              Terapeuta jest w pełni obecny, zauważa wszystko. W czasie zabiegów bywało, że terapeutka reagowała na zmarszczenie nosa (odruchowe) czy westchnienie, a ja musiałam się tłumaczyć:)). Tak uważny dotyk sprawia, że zatrzymuje się czas, a człowiek ląduje w „tu i teraz”.  

nim dotkniesz pacjenta, oczyść umysł

Według ajurwedy, terapeuta, który danego dnia ma się kiepsko bo się przeziębił albo ma doła, nie powinien wykonywać żadnych zabiegów. Dlaczego?

Żeby się nie mądrzyć, spytałam o to swojego nauczyciela, doktora Irfana, którego rodzina zajmuje się ajurwedą od 160 lat! Jest więc kimś, kto nie tylko skończył medycynę, ale uczył się ajurwedy od ojca i dziadka, zgodnie z piękną tradycją bezpośredniego przekazu.

Doktor Irfan mówi, że terapeuta musi być maksymalnie skupiony. Świadomy tego, jak ważna jest jego rola w tym momencie – że masując, „daje” coś, co ma pacjentowi pomóc, a jego dar musi być czysty. Doktor ujął to w skrócie tak: „Najważniejsze jest to, co jest w tobie – w terapeucie”.  

mantry i intencja

Nim terapeuta dotknie pacjenta, zwykle staje za jego głową, składa ręce i modli się przez chwilę. W ten sposób oczyszcza umysł, ale też łączy się z tym, co od niego większe – albo mówiąc inaczej – otwiera się na przepływ innej energii. Bardzo ważna jest intencja, z którą terapeuta przystępuje do zabiegu - aby przynieść pacjentowi ulgę, poprawę zdrowia i samopoczucia psychicznego.

Muszę przyznać, że ta praktyka mnie zachwyca. Jest to też najbardziej holistyczny masaż jaki znam, bo bierze pod uwagę wpływ na emocje i umysł, a nie tylko ciało.  

Terapeuci ajurwedyjscy mówią różne mantry. Najbardziej popularną jest mantra do ojca ajurwedy, boskiego uzdrowiciela, Dhanvantri, który jest manifestacją Wisznu. Tylko proszę, nie traktujcie tego dosłownie ani jako znaku wielobóstwa!!! W hinduizmie bogowie istnieją symbolicznie, jako specyficzny aspekt Absolutu i nic więcej. Trochę tak, jakby byli soczewką skupiającą pewną energię:)) 

Hindusi mówią tę mantrę, gdy ktoś w rodzinie zachoruje. Wierzy się, że wyzwala ona od wszelkiego cierpienia, mentalnego i fizycznego, i lęków. Gdy terapeuta szepcze mantrę prosi „daj mi swoje lekarstwo bym mógł pomóc w chorobie”. Wizualizuje także światło promieniujące z serca, oczu i głowy Dhanvatri – opiekuna chorych – które napełnia go, oczyszcza by potem popłynąć wraz z każdym ruchem rąk ku pacjentowi.  

punkty marma czyli małe czakry

Po modlitwie, terapeuta bierze odrobinę olejku i dotyka punkty zwane „marma”. Są to punkty wylotowe kanałów, którymi płynie energia w ciele. Terapeuta dotyka najpierw czakrę korony, potem uszy, wnętrze obu dłoni i stóp. Alternatywnie, może czakry korony, trzeciego oka, czakry gardła i splotu słonecznego.

Punkty marma (a mamy ich 107) połączone są z myślami, emocjami, wrażeniami i całym ciałem. Są jak drzwi do świadomości i ciała. Dlatego właśnie pamięta się o nich w czasie yogasany, pranajamy i ajurwedyjskich zabiegów. Odpowiednie uciskanie punktów marm pozwala pozbyć się stresu i zgromadzonych toksyn z umysłu i ciała. Czyż to nie piękne? I mądre?  

I dopiero teraz terapeuta może zabrać się za masaż:)).  

duchowa strona dotyku

Dla mnie abhyanga – masaż olejowy - to cudowne doświadczenie. W jej długich, posuwistych ruchach ślizgających się po naolejowanym ciele jest coś pierwotnego, matczynego. Sprawia, że czuję się jak zaopiekowane dziecko, jednocześnie bezbronne i całkowicie bezpieczne. Jakby z czułością głaskała mnie mama.

Czuję też, że to głaskanie przywraca moją ufność do świata, jakby leczyło zranienia z poziomu dziecka, jakby tam właśnie sięgało … Stąd też wiem, że masaż sięga głębiej niż skóra i mięśnie. Bo ajurweda to dużo więcej niż system medyczny, który zajmuje się profilaktyką i leczeniem chorób.  

Ajurweda – jak podkreśla doktor Irfan - to praktyka uważności. Masaż dla terapeuty to medytacja. Bo ostatecznym celem ajurwedy jest abyśmy byli zdrowi jak ryba, mieli ogromne zasoby witalne i … uwaga! … zmierzali ku przebudzeniu umysłu.

Czuję to za każdym razem gdy kładę się w Kerali na wyślizganym, drewnianym stole:)).


Starszy post Nowszy post